O! To będzie długi post. Może nie od razu, ale docelowo z pewnością.
Marmari- to moja sypialnia na Kosie. Dziwna miejscowość, ni to wieś ni miasteczko. Cel jej powstania był chyba jeden: niech turyści mają gdzie spać, co jeść i gdzie tyłki grzać. Ulice są dwie, równoległe do siebie i trzecia je łącząca. Między kilkunastoma hotelami pasą się krowy. Czyje to krowy nie mam pojęcia, bo zwykłych domostw tu nie ma. Same hotele, pensjonaty, noclegownie. Jak ktoś leci pierwszy raz do Grecji i pragnie białych domków i krętych uliczek nad brzegiem morza, to się mocno zawiedzie. Zresztą nie tylko na poczciwym Marmari, na całej wyspie. Ale wracając do Marmari. Poza miejscami noclegowymi jest tu jeden duży supermarket Konstantinos, kilka małych supermarketów, sporo knajp i plaża. Długa, szeroka, piaszczysta, ciągnąca się od Mastichari po Tigaki. Można brzegiem morza spacerować długie godziny. Morze ciepłe (przynajmniej od czerwca do września, zimą nie sprawdzałam) a zbawienny wiatr meltemi sprawia, że w największe upały chce się żyć. Zaliczyłam tu dwa hotele, ale chyba nie mam ochoty zgłębiać ich tematu. Hoteli nie lubię. Stanie w kolejce po śniadanie na wakacjach jest dla mnie ciosem poniżej pasa. A tak to w większości hoteli w których byłam (nie tylko na Kosie) wygląda. Nie wspominając o ustalonych godzinach. Wybór w hotelach jest niezwykle prosty: albo zrywasz się z najlepszego snu na śniadanie albo nie jesz, albo lecisz z plaży na obiad z piachem w tyłku albo nie jesz, albo oglądasz zachód słońca albo wcinasz kolację. No więc za którymś tam pobytem odkryłam Pana Nikitę i jego dom z ogrodem na brzegu morza. I okazało się, że jest miejscowy, że nie znika stąd zimą, że chyba w Marmari jedyny taki. Pokoje u Kapitana nie wymiatają. Ale ogród to już szał i wyjście z terenu posesji też. Oooo tak jest:
Zdecydowanie jednej fotki tu brakuje, tej z widokiem na morze. Wrzucę jak tylko ją odnajdę.
Tak więc miejscówka u Kapitana, choć pewnie w gorszym standardzie niż hotel 3* i droższa przy własnym dojeździe (czarter) daje niezależność i spokój na wakacjach. W cenie noclegu (36 euro za pokój dwuosobowy) są śniadania. Równie skromne i monotonne, jak w hotelach, ale mają jeden megaważny atut. Są podawane, jak wstaniesz. Nieważne czy planujesz całodzienną wycieczkę i wybywasz z kwatery o 6,00 rano, czy odsypiasz imprezę i nie wstaniesz przed południem. Śniadanie dostosuje się do Ciebie, a właściwie to dostosuje się niezawodna Pani Petra. To czy zjesz je na tarasie czy w ich pięknym ogrodzie zależy tylko od Ciebie.Z drugiej strony domu prowadzą małą knajpkę, z doskonałym widokiem na morze. Świetna miejscówka na podziwianie zachodu słońca przy kolacji.
Tak więc miejscówka u Kapitana, choć pewnie w gorszym standardzie niż hotel 3* i droższa przy własnym dojeździe (czarter) daje niezależność i spokój na wakacjach. W cenie noclegu (36 euro za pokój dwuosobowy) są śniadania. Równie skromne i monotonne, jak w hotelach, ale mają jeden megaważny atut. Są podawane, jak wstaniesz. Nieważne czy planujesz całodzienną wycieczkę i wybywasz z kwatery o 6,00 rano, czy odsypiasz imprezę i nie wstaniesz przed południem. Śniadanie dostosuje się do Ciebie, a właściwie to dostosuje się niezawodna Pani Petra. To czy zjesz je na tarasie czy w ich pięknym ogrodzie zależy tylko od Ciebie.Z drugiej strony domu prowadzą małą knajpkę, z doskonałym widokiem na morze. Świetna miejscówka na podziwianie zachodu słońca przy kolacji.
łoj, łoj nawet nie wiesz jak jestem wdzięczna za ten post, bo....pojawila sie nadzieja, ze jednak nie jestem skazana na hotele, mam podobne do Twoich odczucia w tej kwestii, może i mi uda się znaleźć podobnegon Pana Kapitana :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe i trafne określenie tej miejscowości :). W przypadku Kosu warto się wybrać na rajską plażę Limnionas, jest tam też sporo zabytków, więc może to być aktywny wypoczynek wraz z plażowaniem się. Na https://balkany.pl/ opisali wszystkie atrakcje na Kosie, noclegi - przejrzyj sobie.
OdpowiedzUsuń